Bardzo często my, rodzice, żalimy się, że polecenia kierowane do naszych dzieci nie są respektowane. Zdenerwowani powtarzamy "Ani prośbą, ani groźbą", a w skutek braku posłuszeństwa atmosfera domowa – a szczególnie w obecnym czasie, gdy długo przebywamy ze sobą, staje się napięta.
Doświadczenia uczą, że wiele zależy od sposobu zwracania się do dziecka. Polecenie wydane ostrym tonem raczej nie wyzwoli chęci jego spełnienia. Co jednak robić, aby dzieci łatwiej ulegały naszym prośbom?
Sądzimy, że w tym celu można skorzystać z wyników badań psychologów społecznych, którzy sprawdzili skuteczność rozmaitych sposobów zwracania się z prośbą. Istnieje kilka technik postępowania, które możemy zastosować wobec naszych pociech.
Jedną z nich nazwano „stopy w drzwiach” i polega ona na tym, że najpierw namawiamy dziecko do spełnienia małej prośby. Jeżeli dziecko ją spełni, jest szansa, że spełni także prośbę większą. Właściwie my, matki, stosujemy tę technikę intuicyjnie, ale nieraz warto ją zastosować świadomie. Najlepiej wychodzi to przy sprzątaniu – najpierw niewielka prośba, która po chwili rośnie. Choć dzieci szybko zorientują się mówiąc: „Mamo, ty zawsze chcesz więcej i więcej”, ale zawsze możemy odpowiedzieć na to: „Kiedy coś dobrego robisz, to kocham ciebie więcej i więcej”.
Wtedy możemy spodziewać się, że będzie posprzątany nie tylko pokój dziecka, ale także całe mieszkanie .
Inna technika, mająca wpływ na skuteczność próśb, została nazwana „zamykanie drzwi przed nosem”. Polega ona na tym, że najpierw wysuwa się prośbę dużą, a następnie zamienia się w mniejszą. Bywa ona bardziej skuteczna wobec nastolatków. Jak wiemy przyjmują oni z ulgą zmniejszanie się wymagań. Np. syn chętnie pójdzie do jednego sklepu, natomiast ociągałby się wobec prośby o zrobienie zakupów w wielu sklepach (szczególnie teraz, gdy musimy nosić maseczki).
Autorytet nas, rodziców, nie traci wskutek rezygnacji z większych wymagań, ale odwrotnie – nastolatek doceni nasz rozsądek.
Kolejna technika, już ostatnia, żeby Państwa nie zniechęcić do podejmowania prób, to „huśtawka emocjonalna”. Polega na tym, że zwracamy się z prośbą zaraz po obniżeniu poprzedniego wzburzenia.
Ta technika nie jest polecana, raczej nie należy mieć do dziecka prośby zaraz po ukaraniu go. Przypomina ona metodę „złego i dobrego policjanta”, a przecież dom rodzinny nie powinien być miejscem, gdzie naśladuje się obyczaje więzienne.
Zapewne Wy, Rodzice, macie swoje własne mniej lub bardziej skuteczne metody. Niekiedy warto się jednak zastanowić, jaka jest ich skuteczność. Nieraz warto tez świadomie włożyć „stopy w drzwi” albo „drzwi przymykać”, do czego z serca zachęcamy. Myślimy jednak, że żadna metoda socjotechniczna nie zastąpi spontanicznego opartego na intuicji postępowania rodziców, a spokojny sen dziecka wynagrodzi nam trudy codziennego wychowania.
Pedagodzy szkolni
Dorota Graczyk, Barbara Lula
Źródło: Irena Obuchowska, „ Kochać i rozumieć”- część III